niedziela, 6 września 2015

Rozdział 1

  Obudził mnie dźwięk budzika. Odwróciłam się na drugi bok i próbowałam na ślepo wyłączyć urządzenie. Jednak budzik spadł z szafki i rozbił się na miliony kawałeczków.
-Pieprzony budzik ! - warknęłam
     Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na szczątki zegarka. Postawiłam stopy na zimnych panelach próbując ominąć ostre odpadki. Podeszłam do szafy i wyjęłam jakieś ubrania po czym ruszyłam w stronę łazienki.
      Weszłam pod prysznic, odkręciłam kran pozwalając żeby zimne krople wody spłynęły po moim ciele.
       Dziś był pierwszy dzień wakacji. Jak na razie jestem pewna co do jednej rzeczy którą zrobię w to lato.
       Umyłam się dokładnie po czym wyszłam z kabiny susząc się w tym samym czasie ręcznikiem. Przeczesałam rękę swoje mokre włosy, które opadał mi na twarz i spojrzałam na ubrania które wcześniej wyjęłam na oślep z szafy. Wybrałam dżinsowy gorset i szorty z ćwiekami. Ubrałam się, mocno pomalowałam po czym wyszłam z łazienki. Wyjęłam jeszcze tylko ze szkatułki naszyjnik z dwom sercami po czym zbiegłam na dół do kuchni.
- Cześć mamo - przywitałam się siadając na krześle przy stole.
- Cześć kochanie - posłała mi uśmiech po czym wróciła do smażenia naleśników.
         Rozejrzałam się po kuchni w poszukiwaniu swojego rodziciela.
- Gdzie jest tata ? - spytałam
- Tutaj jestem - usłyszałam męski głos.
       Odwróciłam głowę i zobaczyłam ojca który właśnie siadał na krześle obok mnie.
- O co chodzi ? - spytał mężczyzna.
      Spuściłam głowę.
- Wyprowadzam się - wyszeptałam.
      Bałam się jak rodzice zareagują na tą wiadomość. Planowałam to praktycznie od początku roku. Nie chciałam być już pod kloszem rodziców.
      Usłyszałam brzęk rozbijającego się talerza. Podniosłam wzrok. Mama stała bez ruchu wpatrując się we mnie a talerz pełen naleśników leżał roztrzaskany na ziemi.
       Tata za to patrzył na mnie z lekko uniesioną brwią.
- O czy ty mówisz ? - mama była w szoku.
- Mamo ja naprawdę bardzo was przepraszam że mówię wam o tym dopiero teraz, ale po prostu załatwiałam te wszystkie rzeczy związane z miesz...
- Zaraz... czyli ty już kupiłaś to mieszkanie ? - spytał spokojnie tata.
- No... to znaczy tak - powiedziałam a tata uśmiechnął się lekko. Spojrzałam na niego zdziwiona - Nie wściekasz się ?
        Mężczyzna chrząknął i spojrzał w kierunku swojej żony.
- Shanonn musimy ci coś powiedzieć - oznajmił ojciec a mama pokiwała głową.
- O co chodzi ?
- Jesteś czarownicą - oznajmiła kobieta.
        Popatrzyłam na nią z poważnym wyrazem twarzy jednak po chwili wybuchałam śmiechem.
- O... cc...zym ty... mó...wi...sz - spytałam pomiędzy salwami śmiechu.
- Mówiłam ci że nam nie uwierzy - odezwała się mama.
        Mój rodziciel westchnął i wyjął z kieszeni patyk. Podniosłam brew.
- Po co ci patyk ? - spytałam
        Mężczyzna skierował patyk w kierunku stłuczonego talerza.
- Reparo - szepnął.
        Wszystkie kawałki naczynia złączyły się z powrotem w całość. Talerz który przed chwilą leżał roztrzaskany teraz stoi na ziemi jakby w ogóle nic się nie stało.
- Ale czad ! - krzyknęłam chwytając talerz w dłoń.
- Ty też tak umiesz - uśmiechnął się ojciec - I jeszcze jedno w tym roku zamiast do mugolskiej szkoły pojedziesz do Hogwartu Szkoły Magii- oznajmił.
- Zaraz... czemu mówicie mi o tym dopiero teraz ?
- W tamtym roku w świecie magii odbyła się wojna - odparła za niego kobieta - Chcieliśmy cię chronić - uśmiechnęła się w moim kierunu - A teraz pędź się pakować.
- Zgadzacie się ? - spytałam w szoku - Dziękuje ! - rzuciłam im się na szyję, wycałowałam po czym pobiegłam na górę.


      Westchnęłam rozglądając się po pokoju. Wszędzie leżały porozwalane ubrania, kosmetyki i inne tego typu pierdoły. Pakowałam już drugą walizkę jednak zostało mi jeszcze wiele rzeczy do spakowania.
- Ty jeszcze się z tym męczysz ? - usłyszałam za sobą głos mamy.
      Spojrzałam na nią zbolałym wzrokiem i pokiwałam głową.
- Spokojnie już ci pomagam.
      Mama wyciągnęła z kieszeni patyk-różdżkę po czym machnęła nią szepcząc coś pod nosem. Wszystkie rzeczy które leżały poza walizkami uniosły się i ułożyły na miejsce w ostatniej walizce.
- Będę musiała się tego nauczyć ! - krzyknęłam zachwycona. Mama uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku drzwi - Mamo - zawołałam.
- O co chodzi ? - spytała
- Mogłabyś mnie zawieźć do mojego nowego mieszkania ?
     Kobieta spojrzała na mnie z zamyśleniem.
- Dobrze bierz walizki - oznajmiła - Miałam właśnie jechać do pracy, ale chyba mogę się trochę spóźnić.

     - No Shanonn to tutaj... - powiedziała kobieta - Trzymaj walizki i leć do tego twojego nowego mieszkania - uśmiechnęła się - Ja muszę lecieć - dała mi całusa w policzek, wsiadła do samochodu i pojechała w kierunku swojej pracy.
     Chwyciłam walizki i ruszyłam do klatki. Otworzyłam drzwi i gdy chciałam wejść do środka ktoś zagrodził mi drogę.
- O cholera - zaklęłam - Bardzo cię przepraszam.
    Uniosłam wzrok. Przede mną stał wysoki chłopaka z burzą loków na głowie.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się chłopak - Pomóc ci z tym ? - wskazała na moje walizki.
     Odetchnęłam głęboko.
- Jeśli to nie kłopot.
- A tak w ogóle jestem Robert Alexander III, ale mówi mi Moose - przedstawił się wyciągając w moim kierunku rękę.
- Jestem Shanonn, ale błagam mów mi Shan - uścisnęłam jego dłoń.
- No to który masz numer mieszkania ? - Moose zatarł ręce i wziął dwie walizki.
- 107 - oznajmiłam chwytając ostatnią walizkę.
- Serio ? - odwrócił głowę w moim kierunku - Ja mieszkam pod 108 - oznajmił po czym rozpoczął wspinaczkę po schodach.
- Uff - odetchnęłam - To dobrze - oznajmiłam - Myślałam że nie będzie tutaj nikogo w moim wieku.
- No to teraz wiesz że jednak jestem ja ! - krzyknął wesoło.
     Moose zatrzymał się po krótkiej chwili i postawił walizki pod jednymi z pierwszych drzwi.
- No to tutaj - oznajmił chłopak wskazując na drzwi - Tutaj muszę cię zostawić - westchnął - I tak jestem już spóźniony.
- Jasne leć - zaśmiałam się gdy zobaczyłam jak Moose biegnie w stronę schodów.
- A ! Shan ! - usłyszałam za sobą - Chciałabyś pójść ze mną wieczorem do klubu ? - spytał robiąc słodkie oczka.
- No spoko - odparłam szukając w plecaku kluczy do mieszkania.
- To świetnie - krzyknął chłopak zbiegając po schodach - Będę po ciebie o 20 - usłyszałam jeszcze.
      Uśmiechnęłam się wchodząc do mieszkania. Na szczęście meble które zamówiłam przyszły tydzień przed moim wprowadzeniem się więc miałam już wszystko ustawione. Postawiłam na nowoczesność więc mieszkanie tonęło w bieli i czerni.
         Rozejrzałam się po mieszkaniu, odetchnęłam głęboko po czym ruszyłam do sypialni rozpakować rzeczy.

          Równo o dwudziestej usłyszałam dzwonek do drzwi. " Jaki punktualny " zaśmiałam się w myślach.
- Witam piękną panią - przywitał się Moose - Gotowa ? 
       Kiwnęłam głową, zamykając drzwi na klucz.
- Too... gdzie mnie zabierasz ? - spytałam gdy wyszliśmy z budynku.
- Niespodzianka - odpowiedział chłopak tajemniczo - Ale mam do ciebie jedno pytanie - spojrzał na mnie a ja kiwnęłam głową na potwierdzenie że słucham - Lubisz taniec prawda ?
         Podniosłam brew uśmiechając się.
- Tak - powiedziałam - Ale najbardziej to chyba Hip-Hop i styl uliczny.
          Na twarzy Moosa wykwitł ogromny uśmiech.
- Czyli na 100% znasz miejsce do którego idziemy.
          Droga do klubu zajęła nam jakieś 10 minut przez które cały czas rozmawialiśmy. Moose prowadził mnie jakimiś krętymi uliczkami aż wreszcie doszliśmy.
- Nie wierze - powiedziałam gapiąc się jak głupia na nazwę klubu - Zabrałeś mnie do klubu gdzie odbywają się najlepsze bitwy taneczne w całym Londynie ! - wykrzyczałam i rzuciłam się chłopakowi na szyję - Zawsze chciałam zobaczyć jakąś bitwę ! Moose uwielbiam cię !
- A dziękuje - odpowiedział ze śmiechem - Chodź może zdążymy na jakąś.
          Gdy weszliśmy do baru, uderzył we mnie ostry zapach alkoholu. W środku było tłoczno, wszędzie dało się słyszeć śmiechy, krzyki. Poszłam za Moosem, starając się nie spuścić go z oczu. Podeszliśmy do lady, przy której siedziało już kilka osób z piwem w dłoni, i usiedliśmy na barowych krzesłach.
- Co chcesz? - zapytał Moose, patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
Pomyślałam chwilę i odpowiedziałam:
- Blue Lagoon. - po czym posłałam szeroki uśmiech barmanowi.
- Dwa razy to samo - powiedział Moose do mężczyzny, a ten zaczął przygotowywać drinki.
           Moose szturchnął mnie i wskazał na grupkę ludzi obok nas. Każdy z nich położył ręce na blacie czekali, patrząc na mężczyznę stojącego najbliżej nas. Ten popchnął swoje piwo, które szybko poruszało się po blacie. Gdy zbliżało się do rąk mężczyzn, ci unosili je, tworząc falę. Ostatni mężczyzna złapał piwo do ręki, wypił i szybkim krokiem ruszył do tańca.


 
          Patrzyłam na to wszystko oniemiała. Uwielbiam taniec. Nigdy o tym nikomu nie mówiłam, ale chciałabym należeć do takiej grupy. Wszyscy ruszali się tak... fantastycznie !
- Chcesz ich poznać ? - usłyszałam głos Moosa przy uchu.
          Odwróciłam się w jego stronę i pokiwałam energicznie głową. Chłopak poprowadził mnie do wysokiego bruneta. Najprawdopodobniej był to lider przegranej grupy.
- Cześć Sean - zawołał głośno Moose.
          Chłopak odwrócił automatycznie słysząc swoje imię.
- Moose ! - krzyknął brunet tuląc po przyjacielsku - Chłopie gdzieś ty był ? -
- Nie ważne - chłopak machnął ręką po czym spojrzała na mnie - Sean poznaj Shanonn - przedstawił nas.
         Wyciągnął w moim kierunku rękę a ja odwzajemniłam gest.
- Miło mi - posłał mi ciepły uśmiech
- Mi również
- No a gdzie reszta The Mob ? - wtrącił się Moose
         Gdy tylko loczek wymówił Sean'owi zrzedła mina.
- Wkurzyli się na mnie po przegranej bitwie - westchnął - Niepotrzebnie ich w to wciągnąłem.
- Ej Sean nie martw się - oznajmił wesoło loczek - Chodź się bawić !

      Następnego dnia, obudziło mnie mocne walnie w drzwi. Jęknęłam głośno i ruszyłam do przedpokoju.
- Czego ? - warknęłam.
- Ej ! - krzyknął oburzony Moose wchodząc z Seanem do środka - Co ja ci takiego zrobiłem ?
       Machnęłam rękę.
- Co chcecie ? - spytałam prowadząc ich do salonu.
- Mamy dla ciebie propozycje - oznajmił Sean opadając na kanapę.
- Poczekajcie chwilę - przeczesałam rękę włosy - Pójdę się przebrać.
        Weszłam do sypialni po czym podeszłam do szafy. Wyciągnęłam jakieś ubrania po czym ruszyłam do łazienki. Ubrałam się i szybko pomalowałam. Gdy weszłam do salonu moja brew podjechała wysoko do góry. Moose stał na kanapie z ogromną poduszką w rękach z zamiarem rzucenia się na Seana który stał przed nim z przerażoną miną.
- Ok jestem - klapnęłam na kanapę patrząc na Moosa - Już możesz odłożyć tą poduszkę - zaśmiałam się - No dobra to czego ode mnie chcecie ?
         Sean usiadł na fotelu nie daleko mnie.
- Wczoraj dowiedziałem się że cała moją grupą wraca do Miami - westchnął.
- Jak to ? - spytałam.
- Nie mieli pieniędzy na wynajem mieszkania - pokręcił głową - Ale wracając znalazłem świetne zawody na które chciałbym pojechać jednak nie jest to możliwe bez drużyny.
- No, ale co ja mam z tym wspólnego ? - oparłam głowę o ramię loczka.
- Razem z Moosem poszukujemy ludzi którzy nadawali by się do naszej grupy i... chcemy żebyś do niej dołączyła.
- CO ?

~*~
Haloo Haloo. Jest tu kto ?
A więc tak przychodzę do was z nowym opowiadaniem. Tak jest ono trochę podobne do mojego innego opowiadania które pisałam "Każdy taniec jest odkryciem nas samych". Jednak tutaj zmieniłam fabułę i bohaterów. Jest to połączenie Step Up ze światem Harry'ego Pottera. Mam nadzieje że wam się spodoba i do następnego rozdziału ♡
PS: Rozdział nie sprawdzony. Pisałam go o 23 *ziewa* więc przepraszam za jakiekolwiek błędy lub powtórzenia !